Jak to jest z tymi nożyczkami? Czyli krótki wpis o tym, jak ważne w życiu każdego z nas są dwa metalowe elementy połączone gwoździkiem
Co zaskakujące dzieci mają kilka etapów interesowania się nożyczkami. Czasem sam przyrząd kojarzy się z czymś złym i niebezpiecznym. Bo jak za coś bezpiecznego można brać rzecz, która odcina włosy. Największa ciekawość przypada między 2 a 3 rokiem życia. Jednak wtedy do głosu dochodzi ta rozsądna część rodzicielskiego mózgu, która przytacza cały wachlarz możliwych konsekwencji. Bądźmy ze sobą szczerzy, ja mimo iż nauczyłam już wiele dzieci korzystać z nożyczek, nadal miewam takie wizje. Natomiast każdy z nas wie, że nie zostawilibyśmy malucha samego z nożem, podobnie ma się rzecz z nożyczkami. Oczywiście będzie to do momentu, kiedy nie nabierze wprawy w ich używaniu i będziemy mieć do niego zaufanie, że w tak zwanym międzyczasie, nie podetnie siostrze włosów.
Do teraz pamiętam jak zdenerwowała się na mnie mama, kiedy ja naumyślnie prawie oskalpowałam lalkę Barbie, była taka w latach 90. z długimi blond włosami. A zrobiłam to dlatego, że moja inna lalka (dzidziuś) była chora i potrzebowałam makaronu do rosołu. Dziecięca wyobraźnia i pomysłowość nie zna granic.
Jak wybrać właściwe nożyczki?
- Warto by jako pierwsze nożyczki wybrać takie, które tną tylko papier. Wiem brzmi to abstrakcyjnie, ale są takie na rynku. Ja właśnie w najmłodszej grupie zaczynam naukę na takich właśnie.
- Wiedzieć, czy dziecko jest prawo, czy lewo ręczne – oczywiście lateralizacja u dzieci kończy się nawet w wieku 12-14 lat. Dziecko w wieku przedszkolnym często przekłada kredkę z rączki do rączki, kiedy jedna strona się zmęczy. Nożyczki dla dzieci leworęcznych najlepiej kupić, kiedy zauważycie państwo, że tą rączką częściej sięga po nożyczki.
I w przypadku nożyczek dla leworęcznych. Często spotykam się ze stwierdzeniem, że to podobnie jak z długopisami dla mańkutów – to chwyt marketingowy. Otóż nie! To tak jakbyś chciał rodzicu jeździć w Polsce samochodem sprowadzonym z Wielkiej Brytanii – oczywiście da się. Ale czy jest to wygodne i czułbyś się w nim bezpiecznie?
- Zwróć uwagę na materiał, z jakiego są wykonane, a także wybierając nożyczki dla starszego zucha – by dobrze leżały w ręce. Co ważne, warto zwrócić uwagę, by otwory były różnej wielkości, by od razu zasugerować dziecku jak prawidłowo włożyć w nie palce.
- Warto by dziecku podobały się nożyczki, dlaczego? Pierwsza fascynacja najpewniej minie szybko, a jest to na tyle ważna umiejętność, że dobrze, by sama myśl sięgnięcia po „nożyczkunie” (to nie ja wymyśliłam to nazewnictwo) kojarzyła się z czymś przyjemnym.
Środki ostrożności
Tutaj zaczyna się jeden z trudniejszych etapów. Jednak nie jest to coś czego nie można wypracować. W przedszkolu obowiązują podstawowe zasady, mam na myśli grupy najmłodsze, bo w zerówce, już dzieciaki mają je wykute na blaszkę – i wystarczy hasło „nożyczki”, by zwróciły uwagę, że nieprawidłowo je przenoszą z miejsca na miejsce.
Podstawowe zasady:
- Używając nożyczek początkowo pracujemy przy stole.
- Z nożyczkami się nie biega, nie można nimi wymachiwać. I przenosi się je trzymając za ostrza, a nie za trzonek.
- Nożyczek używa się w obecności dorosłych.
- Ostrzami nie dotyka się skóry, ani włosów.
I tutaj stara łacińska maksyma „Repetitio est mater studiorum” – powtarzać, powtarzać i jeszcze raz powtarzać. Plus pokazywać swoją postawą, że żadnej z czynności wymienionej powyżej my nie wykonujemy.
Jak nauczyć dziecko prawidłowo trzymać nożyczki?
I tutaj boom! Na początku w ogóle nie będziemy ich używać. Zdziwieni, prawda? A no tak. Zaczniemy od ćwiczeń palców, dłoni, a nawet całej górnej części ciała.
Ćwiczenia przygotowujące
Do ćwiczeń mogą przydać się pacynki na paluszki. Ja bardzo lubię gumowe zwierzęta zakładane na palce ze sklepu Flying Tiger. Zadanie jest proste, paluszek z nałożonym zwierzątkiem/pacynkom się innym kłania, a później ćwiczy brzuszki.
Później nasza cała rączka zamienia się w żarłocznego krokodyla, który chce pożreć jakiegoś pluszaka. Podczas tego ćwiczenia palce jeszcze nie zginają się na stawach.
Ostatnie ćwiczenie przed rozluźnieniem to wyciskanie cytryny/pomarańczy. Mocno ściskamy piłeczkę – tak jakbyśmy chcieli wyciąć z niej sok.
Rozluźnienie – strzepywanie wody z dłoni.
Pierwsze ćwiczenia z nożyczkami
Podajemy dziecku nożyczki i pokazujemy, na przykładzie swoich, jak prawidłowo włożyć w poszczególne otwory palce. Teraz ostrza nożyczek będą pieskiem, który szczeka. Można nawet imitować dźwięk szczekania podczas otwierania ostrzy. Podczas tych ćwiczeń zwracamy uwagę na sylwetkę dziecka na krześle. Oczywiście uznaję tutaj, że ma stanowisko pracy dostosowane do swoich potrzeb.
Jego sylwetka powinna być wyprostowana, głowa delikatnie pochylona, ale nie skulona. Dodatkowo warto, aby przedramiona miały stabilizację w postaci krawędzi stolika. Dużo trudniej lawirować nożyczkami i kartką w drugiej ręce, kiedy całość można przesuwać w górę i w dół.
Przed każdymi zadaniami przy stoliku, warto wykonać kilka ćwiczeń gimnastycznych: na przykład kocie grzbiety w pozycji w klęku podpartym lub na siedząco kuląc głowę do klatki piersiowej i spoglądając w sufit. Zrobić kilka wymachów rękami i krążeń nimi. A także poudawać, że jest się siłaczem i podnosi się hantle do klatki piersiowej.
Zapraszam do cięcia 😊
Zawsze zaczynamy od nacinania papieru, bez wykonywania ruchu przesuwnego w głąb kartki. Działanie takie można ćwiczyć na kilka sposobów na przykład
- „Trawka dla króliczka”
Najlepiej zieloną kartkę dziecko nacina nożyczkami najdalej jak sięga ostrze, później przesuwa rączkę w prawo i nacina podobnie aż do powstania trawki.
2. „Wycinanie paseczków”
Tutaj dowolnie można dopasować co robimy zgodnie z porą roku, możemy wycinać paski, by później przykleić je do narysowanej głowy. To świetna zabawa, bo później można z długiej fryzury zrobić krótką nadal ćwicząc rączkę. Można powiedzieć, że te paski to będą pasy na jezdni i przygotować kartki A4 w kolorze czarnym, następnie nakleić na nich białe paski w postaci pasów, wiadomo należy wykonać grubsze paski na przejście dla pieszych, krótkie i cienkie na linię przerywaną i tak dalej. Po sklejeniu kilku kartek w formie torów można zacząć jeździć samochodami osobowymi, a nawet wprowadzić do zabawy ciężarówki i wywrotki, które będą przewoziły produkty na pobliski plac budowy.
3. „Cięcie po linii”
Ważna umiejętność, ponieważ głównie nożyczek używamy po to by wyciąć coś z czegoś. Dołączam przykładowe linie, ale możesz swobodnie narysować różne odcinki o różnym wyglądzie, pamiętając jednak, że najtrudniejsze jest wycinanie elementów obłych.
4. „Wycinanie dużych figur geometrycznych z kątami prostymi”
Mogą to być szybko narysowane prostokąty, trójkąty i kwadraty (tak ja też mam teraz w głowie piosenkę Dawida Podsiadły). Ważne by nożyczki mogły dojść do oznaczonej linii końcowej, oderwać się i znów zmienić kierunek. Jest to dużo łatwiejsze niż jednoczesne poruszanie ostrzami i drugą ręką okręcanie kartki.
5. „Wycięcie kwiatuszka”
Mam dla Ciebie jeszcze jedno ćwiczenie – dobierz wielkość wydruku, a tym samym kwiatka do umiejętności Twojego dziecka. Zaczynamy od ogromniastych kół i dopiero zmniejszamy ich średnicę.
Podsumowanie
Półki w Empiku zasypane są specjalnymi ćwiczeniami do wycinania. Ja jestem jednak fanką prostego podejścia. Dlatego tez moje maluchy po początkowych fazach ćwiczeń próbowały wyciąć dinozaura – akurat taki był wtedy temat tygodniowy. Dodatkowo ja przygotowałam im stempel z gąbki magicznej – i wiola praca plastyczna jak się patrzy. Jedyne co musiałam zrobić to znaleźć jakiegoś przyjaznego dinusia do wycięcia.
Zbawieniem są wszystkie gazetki i katalogi. Daj dziecku nożyczki, kartkę, klej i … gazetkę z promocjami Biedronki (albo Lidla lub innego sklepu gdzie robicie zakupy) niech samodzielnie zrobili obrazkową listę zakupów! Nie tylko ćwiczy koordynację wycinając, ale także dowiaduje się ile coś kosztuje, poznaje cyfry i uczy się nazywać przedmioty. Możesz nawet doskonalić, drogi rodzicu, jego wymowę podczas takiej zabawy.
Może to zabrzmi absurdalnie, ale wycinanie rozwija kreatywne myślenie. Sprawia, że dochodzi do tworzenia licznych połączeń między poszczególnymi półkulami. W moim przypadku na początku sprawiało też, że miałam suche usta, bo pomagałam sobie językiem. To jest sposób. na który warto zwrócić uwagę, na początku język „może pomagać”, ale później lepiej by w czasie wycinania spoczywał sobie bezpiecznie w buzi przyklejony do podniebienia. Takie wycinanie rozwija także cierpliwość, wytrwałość i pomaga później lepiej radzić sobie z coraz to trudniejszymi projektami.
Mam nadzieję, że przekonałam Was, że warto dawać dziecku nożyczki – bo korzyści z nauki ich używania są dużo większe niż początkowe chwile strachu o bezpieczeństwo.